czwartek, 13 lutego 2014

Czekoladowy zakalec czyli najszybsze ciasto świata :-)

Warszawa to nie Nowy Jork a mimo wyszystko życie w niej pędzi podobnie. Na złamanie karku. Ja wpadam do niej najcześciej na dwa tygodnie co sześć tygodni :-) W ciągu dnia jeżdżę do pracy, do biura, żeby podopinać swoje projekty tu na miejscu, dopilnować by wszystko było tak, jak klient tego oczekuje, ale też żeby trochę pożyć normalnym życiem biurowym (w Szwecji pracuję z tzw. home office, który wymaga niesamowitej samodyscypliny, której czasami mam deficyt :-), usłyszeć kilka ploteczek w kuchence przy kawie, posłuchać narzekania szefa produkcji na wszystko, etc... Są jednak chwile kiedy doceniam to, że pracuję „z domu” :-)
 
Moje wyjazdy do Warszawy to nie tylko praca, ale również życie towarzyskie. To czas na spotkania z przyjaciółmi, wypady do kina czy teatru, wszelakie zakupy - bo jednak ciagle w Polsce jest taniej niż w Szwecji. Doba tutaj powinna mieć zdecydowanie więcej godzin :-)

Absolutnym "must have" moich pobytów w Warszawie są spotkania, najczęściej "babskie" z przyjaciółkami. Na stole lądują przeróżne fingerfood, wino i... zawsze coś słodkiego :-)  A w zasadzie nie coś tylko ona. 

Kladdkaka. 

Czekoladowy zakalec, a im bardziej lepi się do widelczyka, talerzyka i ust tym lepsza :-) Pierwszy raz w życiu jadłam ją podczas moich pierwszych szwedzkich wakacji w 2002 roku w kawiarence "Cafe utsikten" na Hallandsås nieopodal Båstad w Szwecji. O tym miejscu kiedyś tu napiszę. Przypomnijcie mi wiosną :-)

Ale, ale... wracając do tematu :-) czekoladowy smak i idealna konsystencja tego wyjątkowego ciasta serowanego pod pierzynką pysznej wanilowej bitej śmietany nie dawały  mi spokoju, dopóki sama nie doszłam do perfekcji w jej przygotowaniu. Przetestowałam kilkanaście przepisów, czasów pieczenia, rodzajów kakao i czekolad. Kilka lat temu wpadłam na przepis idealny! Od tego czasu to mój popisowy wypiek a biorąc pod uwagę fakt, że zdecydowanie wolę gotować niż piec to to wiele znaczy :-) Kladdkaka to idealne ciasto dla kogoś, kto nie lubi lub nie ma czasu stać w kuchni i "pichcić". To mega proste i szybkie w przygotowaniu ciasto, wymaga zmiksowania wsystkich składników, wysmarowania formy na tartę masłem i wysypanie jej mąką, wsadzenie ciasta do pieca na kwadrans i już! Proste, prawda? 

Przepis na kladdkaka zapisany na tablicy w kuchni, żeby się gdzieś nie zwieruszył :-) Porcja wysmarowana na tablicy jest do małej foremki. Ja zawsze piekę podwójną porcję, bo w dużej formie ciasto byłoby bardzo niskie i trudniej byłoby osiągnąć efekt zakalca. Tłumaczenie zawiera więc proporcje wg mojego ostatniego pieczenia.




4 jajka
4 dl cukru
8 łyżek dobrego. gorzkiego kakao
4 łyżeczki cukru waniliowego
200 gr rozpuszczonej, chodnej margaryny
2 dl mąki
odrobina soli, uwaga, bo można przesolić, więc na prawdę 5 ziarenek

Jajka szybko zmiksować z cukrem, (cukier nie musi sie rozpuścić), dodajemy kakao, cukier waniliowy i mąkę ale wskazane jest przesianie ich przez sitko, żeby się grudnki nie zrobiły, wlewamy przestudzoną margarynę, tych pięć ziarenek soli i wszystko miksujemy na wolnych obrotach. Chodzi o to, żeby nie napowietrzyć za bardzo ciasta. Ciasto ma być bardzo gęste.
Wlewamy do formy o średnicy 24 cm. Wcześniej nagrzewamy piekarnik do temp. 175 stopni C. Ciasto ma stać 15 min w piekarniku z termoobiegiem i 20 minut bez obiegu powietrza.
Ważne, żeby nie przeciągnąć  kladdkaka w piekarniku bo zmaiast lepkiego zakalca wyjdzie wątpliwy murzynek, a to nie o to chodzi :-)
I teraz tak, albo poczekacie godzinę i jeszcze letnie, z płynnym środkiem podacie z lodami waniliowymi albo przygotujecie ciasto wcześniej (najlepiej dzień wcześniej) i podacie z bitą śmietaną z dodatkiem cukru waniliowego. Ja wolę tę drugą opcję:-) Jeśli nie masz czasu dzień wcześniej, to wystudzone ciasto włóż na kilka godzin do lodówki, żeby w chłodku zdążyła się zagęścić konsystencja kalddkaka :-)
Zdjęcia wykonywałam telefonem, na przygotowanie ciasta miałam dosłownie pół godziny, wpadłam do domu, ogarnęłam temat ciasta, i po kolejnej godzinie już się bawiłam na imprezie urodzinowej przyjaciółki. Ciasto było właśnie dla Niej, na drugi dzień do kolacji, zamiast kwiatów. 

Tak wyglądał proces:






A tak wygląda kladdkaka w środku, nie udało mi się co prawda zrobić foty zaklaca pod pierzynką (sama nie jem ciast więc nie zwróciłam uwagi kiedy na stół wjechała razem z bitą śmietaną :-)) 





ps. zostawcie sobie trochę ciasta w misce do wylizania. Surowe jest równie pyszne jak po upieczeniu :-)))) 

Smacznego !

//K. 

3 komentarze:

  1. Uwielbiam nasze babskie spotkania i Twojego "zakalca"!

    OdpowiedzUsuń
  2. ohh Karol :))) Kladdkaka kladdkace nie równa. Znam problem osiągnięcia idealnego stanu lepkości ale o dziwo w końcu też się udało. Przepis wyhaczyłam na ica bufee i trzymam, zapisałam i postaram się nie zgubić. Lubię bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten przepis znalazłam na stronie kladdkaka.se:-) Jak szukałam optymalnej temperatury pieczenie to albo miałam murzynka albo fondanta z plynnym środkiem :-) To świetne ciasto ale wymaga wprawy w pieczeniu :-) Kiedyś dodałam odrobiny zmielnego chili do ciasta. Wyszła pyszna.

      Usuń