piątek, 6 marca 2015

Moja Kraina Szczęśliwości...

Czasem Szwecja, mimo wszystko, jest moją Krainą Szczęśliwości. Bo jest tu i pięknie i spokojnie, i bezpiecznie, i czysto, a do tego wszystkiego tworzą tu świetną muzykę... 



Ale nie tylko dlatego... 
Jedną z największych zalet mieszkania w Szwecji, a dokładnie w Hallandii, na zachodnim wybrzeżu kraju, nad Laholmsbukten - Zatoką Laholmską  jest... bliskość morza. 

Gdy  byłam dzieckiem każde wakacje spędzałam z rodzicami nad Bałtykiem, 3 tygodnie w ośrodkach nadmorskich. To było coś! Wielka wyprawa! W latach 80-tych z Warszawy nad morze to był cały dzień podróży, z dwoma piknikami po drodze J
Gdy dorosłam i na wakacje nie jeździłam już z rodzicami i mogłam sama wybierać destynację, dalej mnie ciągnęło nad Bałtyk. Do morza. Wyprawa może już nie tak wielka jak x lat temu, ale dalej to było coś! Raz w roku, kilka dni J

Pamiętam mój pierwszy raz na plaży w Szwecji. Podróż z domu na plażę trwała tyko 15!!! minut. Woda o wiele bardziej słona niż w Bałtyku, piasek gruby, brązowy, łaskoczący stopy. Zachód słońca na wprost mnie a nie gdzieś z boku jak nad polskim morzem. Latem woda w zatoce jest ciepła, często cieplejsza niż w Bałtyku. Ten zachwyt bliskością plaży i morza pamiętam do dziś. I każdego lata, pierwsza wizyta na plaży (kąpielowa, nie spacerowa) jest czymś wyjątkowym i niewiarygodnym, no bo jak to... pakuję torbę z rzeczami, leżaki, parasol, jedzenie i jadę 15 minut... tak po prostu, na kilka godzin, bo akurat dziś jest super pogoda, mam czas, ochotę... Wiecie o co mi chodzi J

Wczoraj odebrałam ze szkoły L. o 14. Pogoda była – jak na szwedzkie warunki – prawie letnia, 13 stopni C, bezwietrznie, pełne słońce!
Pojechałyśmy na plażę. Nasze nowe dziecko Bokserka Figa (kończy właśnie 4 miesiące, jest świątecznym prezentem dla naszej L.) była lekko skonfudowana, ostrożnie stawiała łapy na miękkim piasku, niepewnie wchodziła do wody, która nie była tak ciepła jak w domu, gdy myjemy łapy w łazience i nie smakowała tak jak ta w misce J Ale za to ile miejsca do szalonego biegu! Zdecydowanie polubiła plażę J

Przez Laholm, moje miasteczko przepływa rzeka Lagan, która ma tu swoje ujście do Kattegat. Miejsce to nazywa się Lagaoset. Wczoraj tam właśnie pojechałyśmy.


Zresztą zobaczcie sami jak tam jest pięknie...




























***

A gdyby Ktoś z szanownych Czytelników miał ochotę spędzić wakacje w Szwecji i wypocząć na plaży nad Kattegat, to zapraszam do siebie, do Domku dla Gości na Korsaberg J

 //K.




7 komentarzy:

  1. pieknie! Widze ze i psiak i dziecko mieli niezla frajde. W Irlandii tez sobie bardzo cenie to ze mam morze niemal na wyciagniecie reki, kiedys mieszkalam nad morzem (tak ze moje mieszkanie, deptak i morze) a do plazy slzam moze 5 minut. Twoja plaza szwedzka bardzo podobna jest do mojej irlandzkiej :) Widok z mojego dawnego balkonu.. https://mikasia.wordpress.com/2011/04/25/wielkanocny-spacer-malahide/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super zdjęcia! Jak tylko słyszę nazwę "Laholm", to od razu słyszę śpiewanie z filmu "Kvarteret Skatan reser till Laholm": Till Laholm, ja, till Laholm, ja, vi ska till Laholm, först så ska vi bada, sen så ska vi grilla, spela yatzy, dricka lådvin och så spela kubb! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki N. :-) Filmu nie widziałam, mimo że w la la la la la Laholm mieszkam :-D
      a jeśli bedziesz miała kiedyś ochotę na wizytę w Laholm, kąpiel w Zatoce, grill popijany winem z lådy, granie w yatzy w szklarni i kubb nad jeziorkiem to zapraszam do nas :-)
      a film obejrzę na YT :-)
      ściskam :-)
      //K.

      Usuń
  3. Zdjęcia przecudne.Z przyjemnością bym tam wyruszyła ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie się wybieramy, do zobaczenia w piątek!
    PS. Zdjęcia plaży piękne, cieszę się, że zobaczymy na własne oczy, i plażę, i Was :-)

    OdpowiedzUsuń